niedziela, 9 sierpnia 2009

2009 Chorwacja i Czarnogóra


2009-07-24 -> 2009-08-06

Ekipa:                 
 Bartek z Olą BMW GS1150 ADV
 Szymon BMW F650GS DAKAR -niestety tylko na 5 dni
 My GSX600F

Czarnogóra 1 - dojazd


Dzień 1
Warszawa->Bielsko Biała  (400 km)
Start o godzinie  16 z centrum, krótka przerwa na chodniku przed Rivierą na striptiz i zabicie nieznośnego robaka w moich spodniach. Reszta drogi przebiegła gładko. Wyśmienity grill (boczniaki i pomidory z własnego ogródka) u rodziców Oli. ZA CO IM BARDZO DZIĘKUJEMY !!!  Piwko i spać.

Dzień 2


 
 
Bielsko Biała->Stacja  benzynowa 50km przed Zadarem. (600km)
O 10 jesteśmy umówieni  z Szymonem na przejściu granicznym w Cieszynie. Startujemy o 11. Jedziemy przez Czechy ( jakieś 80 km po słabej drodze), Słowację (prawie cały odcinek autostrada) + piękna pogoda.
Węgry (kawałeczek autostrady, a potem reszta drogą numer 65 (i tak zapłaciliśmy 4 euro za winietę). Po drodze spotykamy Hiszpana Carlosa któremu skończyło się paliwo i pcha swojego gs650 już 4 km

Po 2,5 litra paliwa z tajnych zapasów Bartka jego moto ożywa i jedziemy na colę na pobliską stację. Podobna przygoda ma miejsce 30 km dalej, gdzie kolega na r6 nie tylko nie zatankował, ale również rozładował akumulator. Troszkę paliwa i pchanie gsxfem pomaga (motorbajk pusz). Chorwacja, zatrzymujemy się po 50 km autostrady, wszyscy zmęczeni ogłoszamy nocleg na parkingu stacji. Kupujemy browarki i się rozkładamy. A tu mamy style spania:

wszyscy

na wykład

na BMW zawsze najlepiej

na nindżę
na żółwika

Po godzinie podchodzi koleś w kamizelce bądź widoczny i mówi paszport, po czym wymachuje jakimś. Okazuje się że to mój . Po pokazaniu dowodu osobistego oddaje mi paszport i mówi, że znalazł go na autostradzie 3 km przed stacją na której staliśmy. Sprawdzamy manele, Kasi paszportu nie ma...  Po granicy włożyłem oba paszporty to tankbaga, ale nie zasunąłem. Kolega okazał się członkiem ekipy sprzątającej autostrady i powiedział, że będzie jechał ten kawałek z samego rana, więc poszuka paszportu Kasi. Siedzimy więc do 6 rano, niestety paszportu nie znaleziono.

Dzień 3
Stacja->Plitvice (250km)
Ruszamy do ambasady w Zagrzebiu, dowiedzieć się czy da się coś załatwić. Otwiera nam jakaś pani na kacu i mówi, że konsul będzie za godzinę, wypijamy więc kawkę pod ambasadą. Szymon śmiga zrobić kilka fot. Po godzinie dzwoni pani konsul i mówi, że Chorwacja ma podpisaną umowę z UE i można się poruszać na dowód, natomiast do BiH i MNE paszport jest niezbędny. Nic to, jedziemy do Plitwic, gdzie rozbijamy namioty i padamy spać...

(uwaga drogi kemping, warto więc zatrzymać się gdzieś indziej i dojechać)

Dzień 4

Plitvice-> Wybrzeże, 100 km przed zadarem (u dziada) (150km)
Wstajemy z rańca i ruszamy zwiedzać Plitvice (rewelacja).
 
 Jeziora Plitwickie (Plitvicka Jezera) - park narodowy leżący w regionie Lika, przy trasie Zagrzeb - Split (ok. 120 km na południe od Zagrzebia). Jest to zespół jezior znajdujących się różnej wysokości. Woda spada z jeziora Proscansko do rzeki Korana poprzez system kaskad, strumyczków i innych jezior. Największy wodospad liczy 72m wysokości. Jeziora mienią się kolorami od zielonego do niebieskiego, tworząc wraz z otaczającą zielenią niezapomniane widoki. Zwiedzanie odbywa się poprzez spacer drewnianymi kładkami nad wodą. Po jeziorze Proscinsko kursują elektryczne statki wycieczkowe.

Na terenie parku znajduje się 16 jezior, których barwa zawsze jest błękitna, zielona lub turkusowa. I nie przeszkodzi w tym ani pora roku ani kapryśna czasem aura. Jeziora połączone są ze sobą ponad 90 wodospadami, licznymi strumykami, potokami, stawami i dzikimi rozlewiskami. Z łącznej powierzchni około 29,5 tysiąca ha, 22 tysiące ha to lasy, 217 ha - woda; reszta to łąki i użytki rolne. Dwa największe jeziora to Kozjak i Pščanskoro zajmujące prawie dwie trzecie wodnego obszaru parku.
 
 
 

Chodzimy do 16.00. Warto mieć kartę >26, albo ISIC wtedy jest 2 razy taniej. Ruszamy nad wybrzeże piękną trasą widokową, którą wynalazł Szymon. Zakręty nie mają końca,  asfalt równy jak stół. Ok 21 znajdujemy kemping  przy drodze. Pierwsza kąpiel w morzu, ale nie dla wszystkich. Słona woda fuj!

Dzień 5
Wybrzeże, 100 km przed Zadarem->50 km za Biogradem  (u babci)
Szymon się odłącza i powoli zmierza do domciu. Dziewczyny marudzą, że chcą zatrzymać się gdzieś na dłużej, żeby się poopalać i odpocząć. Znajdujemy kemping „u babci”  gdzie obijając się spędzamy 2 dni.
 
 
 
Bardzo fajny przydomowy kemping. Cisza, spokój i tanio. Warto szukać takich małych kempingów. 12,50 E za noc za parę.

Dzień 6
Słodkie lenistwo, dostaje pierwszy opieprz że się nie opalam...
Ola dba o naszą zdrową dietę, a Bartek dodaje od siebie trochę taśmy izolacyjnej :-)

 
Dzień 7
 50 km za Biogradem->Zaostrog
Po drodze zwiedzamy Split (jak na mnie bez rewelacji) jedziemy prawie do samej granicy z BiH coby się prze promować na półwysep ( w końcu Kasia nie ma paszportu). Prom  wychodzi 60 zł od motocykla. Postanawiamy zostać noc na kempingu i rano się rozdzielić i spotkać w Dubrovniku, bez sensu było by promować 2 motocykle. Na kempingu dostajemy informacje, że można pokonać granicę na dowód.
 




Split

(200 000 mieszkańców) jest drugim pod względem liczby ludności miastem w Chorwacji i jedynym poza Zagrzebiem ośrodkiem wielkomiejskim. Ma duże znaczenie administracyjne, kulturalne i gospodarcze.

Co roku przyjeżdżają tu turyści z całego świata, by pokłonić się pozostałościom pałacu cesarza rzymskiego Dioklecjana zbudowanego na przełomie III i IV w. n.e. Po upadku imperium rzymskiego ludność miasta osiedliła się w pałacu, czyniąc z jego korytarzy ulice, a z cesarskich komnat mieszkania. Dziś pozostałości monumentalnej budowli, w których obrębie od tysiąca z górą lat toczy się zwyczajne życie, obejmują niemal połowę starego miasta. Niezwykłego starego miasta, w którym jak chyba w żadnym innym widać wyraźnie bieg historii, wielkość i koniec epok, ewolucję stylów w sztuce i sposobu myślenia.

Poza tym w Splicie jest wiele innych zabytków. Dość wspomnieć dominującą w panoramie miasta katedrę oraz mury obronne ze słynnymi bramami: Złotą, Srebrną i Żelazną, którym uroku dodaje rozłożony u ich stóp krzykliwy, niemal orientalny bazar.
Split jest najważniejszym w regionie węzłem komunikacyjnym. Promem można dostać się stąd na większość znaczących w turystyce wysp dalmatyńskich oraz do Włoch.

U zarania naszej ery na miejscu dzisiejszego miasta istniała niewielka osada ilirsko-grecka, zwana od rosnącego w okolicy ziela aspalathos. Kariera Splitu zaczęła się za panowania cesarza Dioklecjana, który około 300 r. wzniósł tu warowny pałac, pełniący rolę letniej rezydencji, a po jego abdykacji - codziennego dachu nad cesarską głową. Potem zsyłano do pałacu niewygodnych politycznie, a następnie osiedlili się w nim mieszkańcy zburzonej przez barbarzyńców w 614 r. pobliskiej Salony.

Przez następne wieki napływała do Splitu ludność słowiańska. Z wolna powstawało wczesnośredniowieczne miasto, które wkrótce objęło również tereny poza rzymskimi murami. Stało się ono znaczącym ośrodkiem handlowym, wybijało nawet własną monetę. Zachowując autonomię, należało kolejno do władców węgiersko-chorwackich i bizantyjskich, między 1420 a 1797 rokiem do Wenecji, wreszcie - z krótką przerwą na epizod napoleoński 1806-1813 - do Austrii, jako jeden z ważniejszych, obok Rijeki, portów monarchii. Podczas II wojny światowej, podobne jak reszta Dalmacji, miasto pozostawało pod okupacją włoską i niemiecką. Z konfliktu chorwacko-serbskiego w pierwszej połowie lat 90. Split wyszedł w zasadzie bez szwanku.

Splitu nie wolno poznawać w pośpiechu. Grzechem byłoby zaliczać jego zabytki po kolei - ot tak, jak leci. Zwiedzanie trzeba zaplanować i najlepiej rozłożyć je na kilka dni. Można go poznawać według epok historycznych. Decydując się na taki model, najlepiej zarezerwować jeden dzień na zabytki rzymskie i późniejsze, wyrosłe na ich ruinach. Jeden dzień wystarczy, by poznać mury obronne i miasto średniowieczne skupione głównie wokół placu Narodni trg. Kolejne dni pobytu w tym niezwykłym mieście warto przeznaczyć na wędrówkę po muzeach oraz wspinaczkę na wzgórze Marjan i błogi spacer po promenadzie.


Dzień 8
Zaostrog->Dubrovnik (100km)
Bardzo ładna trasa z super widokami.
Znajdujemy bardzo fajny i tani kemping zaraz za Dubrovnikiem, rozbijamy się, i idziemy na plażę pograć w piłę i podsmażyć co nieco. Ok 16 ruszamy zwiedzać Dubrovnik, bardzo ładne miasto.
 

Dubrownik

Prapoczątki Dubrownika toną w mroku dziejów. Jak twierdzą niektórzy, miasto zostało założone w połowie VII w. przez uciekinierów ze zniszczonego w czasie trzęsienia ziemi Cavtatu. Inni jednak, podpierając się wynikami ostatnich wykopalisk archeologicznych, dowodzą, iż niewielka osada rybacka zamieszkana przez plemiona ilirskie istniała tu w już VI w. lub nawet wcześniej. Tak czy owak osada zajęła skalistą przybrzeżną wysepkę Lave, którą od stałego lądu oddzielała wąska cieśnina. W VIII w. na przeciwległym brzegu Słowianie założyli własną osadę Dubravę. Z czasem obie osady połączyły się, tworząc miasto. Dzielącą je cieśninę zasypano, a na jej miejscu wytyczono główny trakt – dzisiejszą Placa (Stradun). Stopniowo dwie kultury i dwa żywioły, romański i słowiański, przenikały się.

Dubrownik był od 1204 r. aż do początku XIX w. de facto wolną republiką miejską, choć nominalnie uznawał okresowo zwierzchnictwo Bizancjum, Wenecji, Węgier czy Turcji. Podstawą bytu miasta było przede wszystkim pośrednictwo w handlu między wschodem a zachodem. Republika Dubrownicka, rozciągająca się od Kleku na północnym zachodzie do Zatoki Kotorskiej na południu, miała flotę z 300 okrętami i własny system monetarny. Jej przedstawicielstwa dyplomatyczne oraz kupieckie faktorie rozrzucone były na Bałkanach i na wybrzeżu Adriatyku. Przez Dubrownik wędrowały towary z Azji Mniejszej do Włoch i odwrotnie, przede wszystkim złoto i srebro, skóry i wełna, miedź i wosk, jedwab i sukno, przyprawy korzenne i broń.
 Rosnąca siła gospodarcza powodowała rozwój kulturalny miasta, którego największy rozkwit przypadł na XV–XVI w. Wówczas właśnie Dubrownik zyskał chlubne miano słowiańskich Aten. Działali w nim wybitni naukowcy, artyści, pisarze i poeci. Władza należała do 29 rodów szlacheckich oraz wybieranego na rok lub miesiąc księcia-rektora. Rolę parlamentu pełniły Wielka Rada i Mała Rada, zaś Rada Uproszonych stanowiła odpowiednik dzisiejszego senatu.

Miasto straciło na znaczeniu po odkryciu Ameryki i związanej z tym zmianie szlaków handlowych. Paradoksalnie, niekorzystne dla Dubrownika okazało się również osłabienie potęgi tureckiej. Czary goryczy dopełniły klęski żywiołowe, epidemie i zarazy, także zdarzające się coraz regularniej trzęsienia ziemi, w tym najtragiczniejsze w 1667 r.

Przez cały XVII w. miasto chyliło się ku upadkowi. W 1806 r. wkroczyły doń wojska Napoleona, kładąc ostatecznie kres samodzielnemu bytowi miasta-państwa. Decyzją kongresu wiedeńskiego 1815 r. Dubrownik przeszedł pod panowanie austriackie i przez ponad sto lat wchodził w skład monarchii habsburskiej. Od międzywojnia rozwija się jako renomowany ośrodek turystyczny. Rok w rok przybywają tu setki tysięcy ludzi z całego świata
 Na dokładne zwiedzenie miasta z pewnością nie starczyłoby całych wakacji. Stary Dubrownik jest miastem-muzeum zamieszkanym, jak się wydaje, w większości przez turystów. Tu niemal każda budowla jest zabytkiem. Turysta musi sam dokonać wyboru, gdzie się uda i co zobaczy.

Jednym z ważniejszych zabytków jest pałac Rektorów (Knežev dvor), dawna siedziba najwyższych władz Republiki Dubrownickiej. Stoi przy uliczce Pred dvorom, blisko starego portu. Pałac przypomina mały wenecki Pałac Dożów, co jest efektem wielu przekształceń dokonywanych głównie w XVII w. Nosi cechy wielu stylów, przede wszyskim jednak gotyku i renesansu. Wejście, ozdobione marmurowymi kolumnami z bogato rzeźbionymi kapitelami, pokonywali najmożniejsi miasta, jako że pałac był siedzibą wielu urzędów, sądu i notariatu, obradowała w nim Wielka Rada, a na pierwszym piętrze pracował sam książę-rektor. W budynku tym mieścił się też areszt i więzienie. Dziś w zabytkowych pomieszczeniach znajduje się oddział Muzeum Miejskiego.

Pałac Sponza na zachód od Placy budowano w latach 1516–1522 wedle projektu Paskoje Miličevicia. I tu w czasach świetności mieściły się różne instytucje. Był urząd celny, mennica i skarbiec republiki, a okresowo nawet skład zboża i coś w rodzaju urzędu miar i wag. W pałacu znajduje się obecnie jedno z najbogatszych archiwów w Europie, poświęcone głównie dziejom miasta. Obok stoi wieża zegarowa. Co godzinę rozlega się z niej bicie dzwonów, zwanych popularnie przez miejscową ludność zelenci.

 
Jednym z symboli miasta jest kościół Sv. Vlaha (św. Błażeja, patrona Republiki Dubrownickiej) widoczny na folderach i kolorowych pocztówkach. Wzniesiona w stylu baroku weneckiego budowla z okrągłą kopułą pochodzi z początków XVII w. i stoi na miejscu romańskiej świątyni, którą zniszczyło trzęsienie ziemi w 1667 r. Wewnątrz przyciąga uwagę srebrna statua patrona z XVI w.

Mury długości kilku kilometrów opasują miasto, kreśląc nieregularny wielokąt. Pierwsze mury wzniesiono w średniowieczu, ale obecne pochodzą w większości z XV i XVI w. Ich wysokość dochodzi do 22 m, szerokość od strony lądu sięga 4-6 m, zaś od morza wynosi 1,5-3 m. Zespół fortyfikacji składa się z czternastu wież, dwóch okrągłych baszt, dwóch twierdz i czterech bastionów. W baszcie św. Jana przy porcie miejskim mieści się bardzo ciekawe Muzeum Morskie z akwarium (tel. 427937; codz. bez nd. i dni świątecznych 10.00-18.00; dorośli 15 kn, dzieci młodzież 8 kn). Wejście na mury (codz. 9.00-19.00; dorośli 10 kn, dzieci 5 kn) znajduje się m.in. koło kościoła św. Salwadora i baszty św. Jana. Turyści mają do pokonania wyznaczoną trasę długości prawie 2 kilometrów. Do miasta wchodzi się zwykle przez bramy Vrota od Ploča lub Vrota od Pila.

Ponadto spotykamy dziadka który trudził się łapaniem różnych pań za tyłek:





















Dzień 9
Dubrovnik->Kotor
Bez problemu przekraczamy granicę z Montenegro na dowód, tubylcy jeżdżą jak wariaci, trzeba być cały czas czujnym.  20% nie ma numerów rejestracyjnych, nie używają kierunków, cofają w tunelu bez świateł itd... jedyna fajna rzecz to że pozdrawiają się trąbnięciami, więc z Bartkiem trąbimy do woli. Znajdujemy kemping zaraz pod Kotorem. Scenariusz ten sam, rozbijamy, smażymy, zwiedzamy. Niestety google.maps nie działa w Czarnogórze :/, więc nie będzie mapki trasy.

Kotor

Pierwsi ludzie pojawili się tu w neolicie, nie wiadomo jednak dokładnie, kiedy założono stałą osadę. Na pewno istniała już w czasach greckich – nazywała się wówczas Akurion. Rzymianie przechrzcili ją na Acruvium, a w 476 r., kiedy przeszła pod władanie Bizancjum, przyjęła nazwę Dekaderon.

Średniowieczne miana (Catarum, Catera) były już bliższe współczesnemu, które zostało nadane przez Słowian. Rozwój miasta nastąpił pod koniec XII w., kiedy znalazło się pod rządami serbskiej dynastii Nemanjić i zyskało szeroką autonomię. Kotor stał się ośrodkiem handlowym, przybywały tu liczne karawany. W XIV w.

nastały rządy królów chorwacko-węgierskich, a później – bośniackich. Na początku XV stulecia Kotor uniezależnił się, tworząc niepodległą republikę. Jednak zagrożenie ze strony Turków było tak silne, że mieszkańcy poprosili o protektorat Wenecję. Pod zarządem weneckim miasto pozostawało w latach 1420–1797. W tym czasie rozbudowano mury obronne, które okazały się niedostępne nawet dla Turków (nigdy nie zdobyli Kotoru).

Rozwijała się również architektura wewnątrz murów, choć nie bez przeszkód – w latach 1537, 1563, 1667 i 1729 miasto niszczyły silne trzęsienia ziemi. Po upadku Wenecji pojawili się Austriacy i uznali zatokę za idealny port dla swojej floty. Nieco zamieszania wprowadziły wojny napoleońskie, podczas których miasto przechodziło z rąk do rąk (rosyjskich, francuskich, czarnogórskich), ale w 1814 r. Austriacy powrócili i pozostali do końca I wojny światowej.

W 1918 r. okolica stała się częścią Jugosławii. Podczas II wojny światowej miasto okupowały najpierw wojska włoskie, później niemieckie. Wyzwolenie nastąpiło 21 listopada 1944 r.

W połowie kwietnia 1979 r. miasto legło w gruzach w wyniku trzęsienia ziemi (7,3 stopnia w skali Richtera).Uszkodzonych zostało ok. 600 zabytkowych budynków. W tym samym roku UNESCO umieściło Kotor na Liście Światowego Dziedzictwa Kulturalnego i Przyrodniczego.
 




Mury obronne i twierdza św. Jana

Pierwsze fortyfikacje powstały w czasach Bizancjum (IX w.), później rozbudowali je Wenecjanie i Austriacy, tak więc ostatecznie roboty zakończyły się w XIX w. Mury (w nocy podświetlone) otaczają starówkę od strony zatoki i rzeki Škurda, wspinając się na wzgórze zamykają zabudowę z trzeciej strony. Ich łączna długość wynosi 4,5 km, wysokość dochodzi do 20 m, a szerokość waha się między 2 a 15 m (najwyższe liczby dotyczą twierdzy). Do miasta można wejść przez trzy renesansowe bramy: bramę Główną, od strony portu (Glavna gradska vrata; 1555), bramę Północną, od strony rzeki (Sjeverna gradska vrata; 1540) i bramę Południową (Južna gradska vrata). Ta ostatnia powstała w X w., a przebudowano ją ok.

1550 r. Na bramie Północnej umieszczono napis upamiętniający tureckie oblężenie z 1539 r. Turcy pod wodzą Hajredina Barbarossy (Czerwonobrodego) natarli na miasto siłą 30 tys. żołnierzy i 200 okrętów, ale kotorskie fortyfikacje, w połączeniu z determinacją obrońców, okazały się silniejsze.

Ponad zabudową wznosi się kościółek Gospe od Zdravlja wybudowany w 1500 r. Wzniesiono go dla ochrony mieszkańców przed epidemiami. Miejsce stanowi dobry punkt widokowy na miasto i okolice. Szczyt wzgórza zajmuje twierdza św. Jana (Tvrdjava sv.

Ivana). Jak obliczono, z miasta prowadzi tu 1426 stopni (spacer świetnie poprawia kondycję). Fortecę zapewne wznieśli Wenecjanie, żeby chronić Kotor przed Turkami. Labirynt kamiennych budowli przypomina nieco prekolumbijskie miasta.

Starówka

Rozplanowanie starówki spędza sen z powiek pilotom wycieczek zorganizowanych – zawsze ktoś się zgubi.

Najbardziej charakterystyczną budowlą jest wieża zegarowa (Gradski toranj, sat kula) z 1602 r., zbudowana z kamiennych bloków, zwieńczona kopertowym dachem na czterech kolumnach. Przed nią stoi nietypowy pręgierz, ze szczytem w kształcie piramidy.

Naprzeciwko wieży zegarowej stoją dwa spore pałace: Bizanti i Beskuća – wąska uliczka między nimi wiedzie na niewielki Trg Oslobođenja. Z lewej strony tego podłużnego placu wznosi się XVI-wieczny pałac Pima (Palata Pima), prezentujący mieszankę stylów renesansu i baroku. Po drugiej stronie znajduje się pałac Buća z XII–XIV w. Uliczka z przeciwległego krańca doprowadza na Trg Ustanka mornara.

Przy Trgu Ustanka mornara stoi katedra św. Trifuna (katedrala sv. Tripuna) – jeden z najstarszych romańskich kościołów nad Adriatykiem. Zaczęto go budować w 1116 r., a więc – jak podkreślają miejscowi – kilkadziesiąt lat przed paryską Notre Dame. Po licznych trzęsieniach ziemi był wielokrotnie odbudowywany, nadal jednak dominuje w nim styl romański.

W centrum starówki wznosi się pałac Grgurina (Palata Grgurina) z XVIII w. Ma w nim siedzibę Muzeum Morskie Czarnogóry (Pomorski muzej Crne Gore), uważane za najlepszą placówkę tego typu na wschodnim wybrzeżu Adriatyku. Bardzo cenna kolekcja (podzielona na 11 części) poświęcona została dziejom miejscowego żeglarstwa, m.in. ciekawe są dokumenty lokalnego cechu żeglarskiego z 1155 r. i miniatury okrętów.

Jednego z najpiękniejszych placów w mieście to Trg Bratstva i jedinstva. Pośrodku stoi ukośnie cerkiew św. Łukasza (crkva sv. Luke) z 1195 r. Od północy plac zamyka cerkiew św. Mikołaja (crkva sv. Nikole), wzniesiona w 1910 r. w stylu serbsko-bizantyjskim (poprzednią budowlę zniszczyło trzęsienie ziemi w 1896 r.). Warto odwiedzić ten obiekt dla bogatej kolekcji ikon.

Przy Trgu 21. novembar, stoi kolegiata NMP (koledjata sv. Marije) – piękna romańska świątynia z 1221 r. Przy schodach-uliczce, odchodzących z placu na wyższą część murów, stoi pałac Grubonja (Palata Grubonja), w którym w 1326 r. otwarto aptekę.

Wracając tą samą drogą na Trg Bratstva i jedinstva i idąc dalej prosto, dociera się po chwili do kościoła św. Klary (crkva sv. Klare) z XIV w. Warto obejrzeć barokowy ołtarz główny z marmurowymi rzeźbami patronki i św. Franciszka.



Dzień 10
Kotor->Bar (75km)
Zbieramy się i śmigamy na kemping  5 km za Barem. Gdzie spotykamy 3 polaków jadących do Albanii.
Standardowy scenariusz, z tym, że znajdujmy supermarket, gdzie udaje nam się kupić bardzo dobre miejscowe wino Vranc i domaci ser (wygląda i smakuje jak bunc).

Dzień 11
Bar>Cetinje->Bar (200km)
Przejażdżka do miejscowości Cetinje (była stolica MNE) przez Virpazar . Rewelacyjna trasa przez góry, wąska, praktycznie nie uczęszczana. Super winkle i widoki. Po 30 km, dziewczyny grożą, że będę wymiotować, dostajemy opierdziel  za bujanie motocyklami... ;-p. W Cetinje raczej nam się nie podobało, był tam zlot homoseksualistów, całkiem kolorowo:P ale warto pojechać dla samej trasy.
 
Bar
W centrum przy nabrzeżu znajduje się zespół pałacowy Topolica z 1885 r. Oprócz charakterystycznego ceglastego pałacu z ryzalitem w środkowej części (rezydencji króla Mikołaja) należy do niego m.in. pałacyk, który król wzniósł dla swej córki Zorki i zięcia Petra Karadziordzievicia. Wokół roztaczają się tereny zielone, również należące niegdyś do rodziny królewskiej.

Można obejrzeć zabytkową kolejkę wąskotorową Ćiro, która w latach 1908–1959 kursowała między Barem a Virpazarem, jest tu także oranżeria (obecnie restauracja). W pałacu mieści się Muzeum Regionalne z ekspozycją etnograficzną, archeologiczną i przedmiotami związanymi z królem Mikołajem. Do kompleksu należy galeria sztuki.


Stari Bar

Ruiny całego miasta – około czterech kilometrów od Baru, u podnóża masywu Rumija (1593 m n.p.m.) oddzielającego wybrzeże od Jeziora Szkoderskiego – otoczone masywnymi fortyfikacjami, to prawdziwa gratka dla turystów.

Jako pierwsi osiedli tu Ilirowie w VIII–VI w. p.n.e. W IX stuleciu n.e. powstała rzymska osada Antibarum, nazwana tak od ulokowania po przeciwnej stronie Adriatyku niż Bari. Podobnie jak okolica, często zmieniała właścicieli: w X w. rządziło tu Bizancjum, w XI w. państwo Zeta, pod koniec XII w. serbski ród Nemanjić. W 1443 r. władzę przejęli Wenecjanie, a w 1517 r. – Turcy, którzy utrzymali się do 1878 r. Wtedy to, podczas ataku Czarnogórców, miasto zniszczył masowy ostrzał artyleryjski.

Spacer w labiryncie uliczek pośród zarośniętych ruin robi niesamowite wrażenie, zwłaszcza na tle monumentalnego masywu górskiego. Zachowały się resztki ok. 240 domów, pałaców i świątyń, najstarsze z nich (X–XI w.) w okolicach bramy wejściowej. Dobrze zachowana wieża zegarowa (kula) pochodzi z czasów tureckich, podobnie jak ruiny wieży prochowej i łaźni.

Odseparowana od reszty zabudowy cytadela (citadela) pochodzi z przełomu XV i XVI w. Starsze są resztki katedry św. Jerzego (katedrala sv. Đjorđe; XIII w.) i romańskiej świątyni św. Mikołaja (crkva sv. Nikole). Planuje się utworzenie w ruinach kulturalnego centrum.

W Starym Barze (na zewnątrz murów, prawie naprzeciwko bramy) stoi XVII-wieczny meczet (džamija) Omerbašića, z mauzoleum derwisza Hasana z tego samego okresu.

Ciekawostkę stanowi akwedukt (akvadukt) składający się z 17 łuków, zbudowany przez Turków w XVII stuleciu, dostarczający do miasta wodę ze źródła odległego o 3 km. W Starym Barze warto wejść na górę Rumija (1593 m n.p.m.) – najwyższy szczyt pasma oddzielającego wybrzeże od Jeziora Szkoderskiego. To wyprawa całodniowa i najlepiej postarać się o miejscowego przewodnika. Nagrodą jest widok na Adriatyk i jezioro, zamknięte od drugiej strony przez poszarpane Alpy Albańskie.


Najstarsze drzewo Europy

W okolicach Baru rośnie ok. 130 tys. drzew oliwnych, z których wiele ma ponad tysiąc lat. Jest to po części efekt lokalnej tradycji, w myśl której młodzieniec nie mógł poślubić panny, dopóki nie posadził dziesięciu drzewek (w dużej mierze były źródłem utrzymania). „Królowa wszystkich oliwek” rośnie w osadzie Mirovica.

Niesamowicie rozłożysta oliwka (stara maslina) rośnie blisko sklepu spożywczego, na trawniku ogrodzonym płotkiem. Jej wiek szacuje się na ponad 2000 lat (prawdopodobnie najstarsze drzewo w Europie), co oznacza, że pamięta czasy Klaudiusza i Nerona. Dolna jej część, o obwodzie 10 m, jest ażurowa, dlatego odnosi się wrażenie, jakby stało tam kilka drzew.
 



Dzień 12
Bar->Dubrovnik (200km)
Całą noc wymiotowałem po jakimś straszliwym posiłku... ledwo wstaje rano. Reszta współpodrózników też słabo się czuje i mają podobne objawy. Dochodzimy do siebie ok 16, przemieszczamy się pod Dubrovnik. Tym razem leżymy na plecach:
Dzień 13
Dubrovnik->Mostar->Split
Z Dubrownika śmigamy do Mostartu gdzie, motocykla pilnują dwaj turcy krzyczący caly czas Polska, Polska! Po drodze jesteśmy świadkami jakich zniszczeń dokonał grad wielkości piłek do pingponga.

Zwiedzamy Mostar, który jest jednym wielkim targiem dla turystów, i chwilę po wojnie sprzedają długopisy zrobione z naboi. Okazuje, się, że GS Bartka zjadł podstępnie tylne klocki hamulcowe. W Splicie widzieliśmy dealera BMW jedziemy więc porosto do niego, niestety zamknięte.  Postanawiamy przyjechać następnego dnia z samego rana. Znajdujemy kemping jakieś 4 km od centrum Splitu.

Dzień 14

Split->Wiedeń (800km)

Czarnogóra 3 - powrót


Z samego rana lecimy do BMW, zamknięte. Czekamy, podchodzi Chorwat i mówi, że mają święta wyzwolenia Chorwacji i wszystko jest zamknięte. No nic jedziemy do Wiednia. Po 80 km wjeżdżamy na autostradę która prowadzi nas do samego Wiednia. Uwaga po opuszczeniu Splitu najbliższa stacja była po 150 km, na szczęście byliśmy na to przygotowani. Jazda autostradą nudna, nic się nie dzieje. Po drodze zjadamy normalny obiad  w jakiejś knajpie przy stacji benzynowej. Do Wiednia dojeżdżamy po zmierzchu. Akurat mi się spalił bezpiecznik od kierunkowskazów. Po kilku zawrotach znajdujemy kemping.

   
 



Dzień 15

Wiedeń-> Bielsko-Biała (400km)
Zwijamy się, śniadanie w Mc coby się nie zatruć znowu i zwiedzamy Wiedeń.
 

Mają darmowe wodopoje, butelka wody kosztuje 3,5E. Na koń i do Bielsko-Białej. Gdzie czeka na nas babcia Oli z gołąbkami i barszczem z uszkami !!! Prawdziwy obiad od dawna, ozłocić!!!

Dzień 16
Bielsko-Biała->Warszawa(400km)
Bartek z Olą mają jeszcze coś do załatwienia, więc się rozdzielamy. Trasa do wawy, bez większego problemu. Uderza za to okropny stan polskich dróg... nigdzie mnie tak nie wytelepało. 

Podsumowanie:

Warto wszędzie płacić kartą.
Staraliśmy się sami gotować, zawsze nocowaliśmy na kempingach (poza stacją benzynową :-p)
Mój licznik pokazał:  4485 km (Bartka trochę więcej, ale on ma większe koła)
Koszt paliwa: 1150 zł
Średnie spalanie:  5.7 litra
Koszt noclegów: 770 zł
Średni koszt kempingu:  64 zł
Razem za 2 osoby wyszło ok 3400 zł.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz