sobota, 12 maja 2012

Majówka 2012 - wschodnia granica Polski

Tym razem relacja Radka:)

Ekipa 
Ola        F650GS "urywacz"
Kasia     DR650RSE "grzechotnik"
Tomi      F800GS "apaczi"
Maciek  Dl650 "skuter"
Michał   XRV 750 "pałałatka"
Bartek   1150 GS ADV "giejes"
Radek   DR800S  "spaghetti"

Trasa 


Dzień 1

Cały wyjazd zaczęliśmy z Olgą i Bartkiem leniwym startem w sobotę o 11. Po drodze do punktu  zbiórki ekipa sponsorowana przez BMW pozbierała pechowego właściciela kawy GTR.  Szybkie przywitanie i start. po drodze okazało się, że po ostatnich swawolach w terenie spaghetti zaczęło podciekać z oringu rozrusznika - który notabene wymieniałem pół roku temu. Wiązało się to ze wzmożoną kontrolą stanu oleju i ogólnym zapaskudzeniem olejowym.



Śmignęliśmy asfaltem do Rajgrodu, gdzie zatrzymaliśmy się na kawę i obiadek u znajomych. Następnie heja szuterkami nad jezioro Wigry do jednego z moich ulubionych kempingów - wyżywienie jest tak rewelacyjnie, że strach zostać dłużej niż 2 dni (może się okazać, że człowiek nie mieści się już w ciuchy).











Dzień 2

Rano pyszna śniadanko na kempingu (za 15 zł i nie do przejedzenia) następnie obniżenie zawieszenia w urywaczu, pamiątkowa fotka i jazda do tajemniczej miejscowości Szurpiły.





Staraliśmy się unikać głównych dróg i doczłapać się bocznymi. Trasa i widoczki extra + dziewczyny znalazły darmowy wodopój:







Historia tego zdjęcia może zostać ujawniona dopiero za 2 miesiące:


Słynne mosty kolejowe w Stańczykach - w trybie aha to to, no to jedziemy dalej.



Następnie szybka traska aby spotkać się z resztą ekipy (po drodze paskudne jedzenie w tatarskiej knajpie, troszku szuterków kilka przygódi docieramy na miejsce) nad zalewem Siemianówka.
Kemping był pusty, a wszystkie budynki gospodarcze pootwierane. Przywieźliśmy więc trochę drewna z lasu na ognisko (swoją drogą najsłabiej palące się ognisko jakie widziałem - używaliśmy dmuchawy do materacy żeby cokolwiek się paliło...) i przy okazji włączyliśmy termy aby mieć ciepłą wodę pod prysznicem :-)




Słynna na cały świat pałałatka i piękna gwiaździsta noc:




Dzień 3

  Rano poprawiamy lusterkowego jeża na urywaczu i kierujemy się nad Jezioro Białe starając się jechać jak najbliżej granicy - co nie zawsze się udawało, gdyż na przykład prom był nieczynny...











Zatrzymaliśmy się na luksusowy nocleg w ośrodku trochę w remoncie i Panią Po szybkiej wymianie wizytówek wieczorny grill (grill za 6 zł z Tesco - odradzamy, na szczęście gratis dostaliśmy pełnowymiarowy:-))







Dzień 4

Wśród damskiej części wyjazdu zaszła potrzeba opalania i odpoczynku. My zaś postanowiliśmy zwiedzać okoliczne bezdroża.








Po południu zaprowadziliśmy motocykle na przydomową myjnię - niezbyt skuteczna...
















Dzień 5

Tym razem asfaltowa traska do Cisnej, super kemping nad samą rzeką:






I tradycyjne sprawdzenie ilości oleju w spaghetti.


I wieczorne fotki:


Dzień 6

Jak co dzień rano Olga przygotowała nam pożywną owsiankę- no cóż nie wygląda najlepiej ale jest smaczna i zdrowa!



 

Tego dnia musieliśmy już pożegnać część naszej ekipy- giejes i urywacz pojechali do Bielska w odwiedziny. A my postanowiliśmy pokręcić się po okolicy- oczywiście w terenie. Kasia pojechała z nami, ale coś jej podpowiedziało, że może lepiej jednak wrócić na camping i odpocząć... i miała rację...




A tak wyglądaliśmy po kilku godzinach jeżdżenia:


Dzień 7

I niestety czas wracać do domu. Trasa przeszła spokojnie, trochę popadało ale bez tragedii. 450 km i dom!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz