Ekipa
|
Ola F650GS "urywacz"
Kasia DR650RSE "grzechotnik"
Tomi F800GS "apaczi"
Maciek Dl650
"skuter"
Michał XRV 750 "pałałatka"
Bartek 1150 GS ADV "giejes"
Radek DR800S
"spaghetti"
Trasa
|
Dzień 1
|
Cały wyjazd zaczęliśmy z Olgą i Bartkiem leniwym startem w sobotę o 11. Po
drodze do punktu zbiórki ekipa sponsorowana przez BMW pozbierała
pechowego właściciela kawy GTR. Szybkie przywitanie i start. po drodze
okazało się, że po ostatnich swawolach w terenie spaghetti zaczęło podciekać z
oringu rozrusznika - który notabene wymieniałem pół roku temu. Wiązało się to
ze wzmożoną kontrolą stanu oleju i ogólnym zapaskudzeniem olejowym.
Śmignęliśmy asfaltem do Rajgrodu, gdzie zatrzymaliśmy się na kawę i obiadek u znajomych. Następnie heja szuterkami nad jezioro Wigry do jednego z moich ulubionych kempingów - wyżywienie jest tak rewelacyjnie, że strach zostać dłużej niż 2 dni (może się okazać, że człowiek nie mieści się już w ciuchy).


Dzień 2
|
Rano pyszna śniadanko na kempingu (za 15 zł i nie do przejedzenia) następnie obniżenie zawieszenia w urywaczu, pamiątkowa fotka i jazda do tajemniczej miejscowości Szurpiły.

Staraliśmy się unikać głównych dróg i doczłapać się bocznymi. Trasa i widoczki extra + dziewczyny znalazły darmowy wodopój:



Historia tego zdjęcia może zostać ujawniona dopiero za 2 miesiące:
Słynne mosty kolejowe w Stańczykach - w trybie aha to to, no to jedziemy
dalej.
Następnie szybka traska aby spotkać się z resztą ekipy (po drodze paskudne jedzenie w tatarskiej knajpie, troszku szuterków kilka przygódi docieramy na miejsce) nad zalewem Siemianówka.
Kemping był pusty, a wszystkie budynki gospodarcze pootwierane. Przywieźliśmy więc trochę drewna z lasu na ognisko (swoją drogą najsłabiej palące się ognisko jakie widziałem - używaliśmy dmuchawy do materacy żeby cokolwiek się paliło...) i przy okazji włączyliśmy termy aby mieć ciepłą wodę pod prysznicem :-)
Słynna na cały świat pałałatka i piękna gwiaździsta noc:
Dzień 3
|
Rano poprawiamy lusterkowego jeża na urywaczu i kierujemy się nad Jezioro Białe starając się jechać jak najbliżej granicy - co nie zawsze się udawało, gdyż na przykład prom był nieczynny...


Zatrzymaliśmy się na luksusowy nocleg w ośrodku trochę w remoncie i Panią Po szybkiej wymianie wizytówek wieczorny grill (grill za 6 zł z Tesco - odradzamy, na szczęście gratis dostaliśmy pełnowymiarowy:-))

Dzień 4
|
Wśród damskiej części wyjazdu zaszła potrzeba opalania i odpoczynku. My zaś postanowiliśmy zwiedzać okoliczne bezdroża.



Po południu zaprowadziliśmy motocykle na przydomową myjnię - niezbyt skuteczna...
Dzień 5
|
Tym razem asfaltowa traska do Cisnej, super kemping nad samą rzeką:
I tradycyjne sprawdzenie ilości oleju w spaghetti.

I wieczorne fotki:
Dzień 6
|
Jak co dzień rano Olga przygotowała nam pożywną owsiankę- no cóż nie wygląda najlepiej ale jest smaczna i zdrowa!

Tego dnia musieliśmy już pożegnać część naszej ekipy- giejes i urywacz
pojechali do Bielska w odwiedziny. A my postanowiliśmy pokręcić się po okolicy-
oczywiście w terenie. Kasia pojechała z nami, ale coś jej podpowiedziało, że
może lepiej jednak wrócić na camping i odpocząć... i miała rację...

Dzień 7
|
I niestety czas wracać do domu. Trasa przeszła spokojnie, trochę popadało
ale bez tragedii. 450 km i dom!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz