niedziela, 3 lipca 2011

2011 Siemianówka-Mikołajki-Sopot-Bzura

2011-06-24 -> 2011-07-03

Ekipa:                 

Bartek z Magdą GSF 650
MyDR800S

Dzień 1

No i w końcu udało nam się wystartować na jakiś większy wypad!
Plan był prosty: odpocząć i przetestować sprzęt oraz ekipą. Testy zakończyły się wynikiem pozytywnym, ale o tym później...
Wystartowaliśmy z Warszawki w czwartek z rańca, aby już o 14 być na miejscu. Chwila szukania zakończona bardzo ładnym kempingiem w miejscowości Stary Dwór tuż nad zalewem.



















Ja to podobno od razu poszedłem spać, a reszta zabrała się za leniuchowanie i pałaszowanie.

Dzień 2
Kolejnego na dzień dobry jajeczniczka na pomoście:

Reszta zabrała się za obijanie, opalanie itd... Ja natomiast postawnoiłem polatać po okolicy która okazała się przepiękna!
Widoki niesamowite, cisza, spokój i prawie całkowity brak turystów.


Udało mi się znaleźć kopalnię piasku czy czego tam:

Oraz bardzo ładne widoczki:

Przy okazji mieliśmy okazję podziwiać przygotowania do zawodów modeli latających. Ku naszemu wielkiemu zaskoczeniu, większość z lotów kończyła się tak:

Dzień postanowiliśmy zakończyć ogniskiem z kiełbaskami. Po chrust daleko więc skorzystaliśmy z pomocy biga :-)

Dzień 3
Z rańca wystartowaliśmy w trasę do Mikołajek. Postanowiliśmy pojechać troszku na około coby nie tłuc się z tirami i zobaczyć jakieś ładne widoki. Oczywiście opłacało się - trasa ofrołdowa przyniosła nam wiele przygód i niespodzianek


Po drodze zrobiliśmy sobie postój na herbatkę oraz wspomnienia ze dawnych wakacji...



W Mikołajkach krótkie zakupy, a potem na gryla do znajomych. Patroszenie oraz przyprawienie ryby okazało się bardzo ciekawym zajęciem...



Dzień 4
Poszlajaliśmy się troszku po mieście, a potem poszliśmy popływać z tubylcami. Wrażenia niezapomniane - przez kolejne 3 dni miałem zakwasy :-)



Dzień 5
Pakowanie a potem kolejny etap diety orlenowej.



Coby trasa nam się nie nudziła podjechaliśmy do Wilczego Szańca. Przewodnik 40 zł od grupy za 1,5 godziny -> no to jazda.







Przy okazji znaleźliśmy nietypowy znak...


Następny śmignęliśmy do Sopotu wzdłuż wybrzeża - Elbląg powitał nas straszliwym smrodem... A 3miasto korkami. Spotkaliśmy się ze znajomymi na campingu.

Dzień 6
Wypad na plaże (jak ja nie cierpię opalania i słonej wody...). No nic jakoś udało się przetrzymać...
Przy okazji wpadliśmy w małe tarapaty i zaatakował nas potwór z głębin:



Dzień 7-8
Tu już nie wytrzymałem i pojechałem pozwiedzać, umyć moto i kupić ładowarkę na mini USB na 1000 mA do mojego dziwnie zachowującego się GPS'a. Do tego trochę plaży, zwiedzania Gdańska, parę grilli i tak zleciały dwa dni.



Dzień 9

Śmigamy prosto na rajd Bzury. Całą drogę lało, ale daliśmy radę.

http://kardan.sggw.pl/logobzura11m.jpg

Na miejscu czekała na nas konkretna imprezka oraz napoje rozgrzewające (w tym przypadku kisiel):

Dzień 10

Rajd był bardzo dobrze zorganizowany. Ciekawa trasa a poza tym:

-konkurs sprawnościowy:


-strzelanie z kartofla:
Po rajdzie czekał nas powrót do domu w konkretnym deszczu.

Podsumowanie
Zarówno ekipa jak i sprzęty bardzo dobrze się sprawdziły na wyjeździe.
Kufry są gites majonez, jedyna rzecz to troszku je uszczelnię (jak będę miał chwilę to wrzucę opis).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz